Site icon Przyjaciele Alego

Ks. Ali we wspomnieniu ks. prałata Bronisława Piaseckiego – felieton Barbary Sułek-Kowalskiej dla Redakcji Katolickiej PR

“Myśli na dobry dzień”
czwartek 25 czerwca 2020 r.
Redakcja Katolicka Polskiego Radia
Barbara Sułek-Kowalska

https://www.przyjacielealego.pl/wp-content/uploads/2020/07/Polskie-Radio-SA-–-20200625_2.mp3?_=1

 

– Zaczęło się lato i w kościele opustoszało, ludzi coraz mniej, więc musimy z Bożym słowem pójść do nich – powiedział w gorącą czerwcową niedzielę mój dawny proboszcz, dzisiaj już senior, ksiądz prałat Bronisław Piasecki. Tak rozpoczął opowieść o swojej pierwszej parafii, sprzed ponad pół wieku. Jego proboszczem w podwarszawskim Izabelinie był wtedy niezwykły ksiądz Aleksander Fedorowicz, młodszy brat również niezwykłego księdza Tadeusza Fedorowicza.

Najpierw dwa słowa o nich. Bracia Fedorowiczowie urodzili się w pierwszych latach dwudziestego wieku na Podolu, w rodzinie ziemiańskiej, gdzie dziewięcioro dzieci wychowywano w atmosferze patriotycznej i religijnej. Dwaj synowie poszli do stanu kapłańskiego, a ich siostra Olga została zakonnicą – misjonarką.

Tadeusz został księdzem jeszcze przed drugą wojną światową, a w tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym roku pracował we Lwowie. Kiedy po agresji sowieckiej rozpoczęły się deportacje Polaków do Kazachstanu i na Syberię, ksiądz Fedorowicz dobrowolnie dołączył do wywożonych zesłańców. Jan Paweł Drugi nazwał go „wynalazcą nowego rodzaju duszpasterstwa – duszpasterstwa deportowanych”.

Kiedy Tadeusz był już na zesłaniu, jego brat Aleksander dopiero wkraczał na księżowską drogę. Po wojnie spotkali się w Laskach pod Warszawą, gdzie ksiądz Ali – jak go nazywano – był kapelanem i wychowawcą niewidomej młodzieży. I z Lasek poszedł na parafię w pobliskim Izabelinie, skierowany tam przez kardynała Stefana Wyszyńskiego, też związanego z Laskami.

Ksiądz Aleksander budował parafię od podstaw. I tam po kilkunastu latach wikarym został młodziutki ksiądz Bronisław Piasecki, później w latach siedemdziesiątych kapelan Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego.

I właśnie w Izabelinie, kiedy nastało lato, proboszcz Aleksander Fedorowicz mówi do młodego wikarego.

– Bronku, idziemy do ludzi.

– I poszliśmy – opowiada dziś ksiądz Bronisław Piasecki – bez żadnej podwózki furą czy innym pojazdem, pierwszego dnia do Sierakowa. Wchodziliśmy do gospodarzy i rozmawialiśmy. Tam przecież ziemia niełatwa, piasek mazowiecki, naokoło puszcza kampinoska, bieda aż piszczy, a uprawa wymaga nieustannej pracy. I tam szedł ksiądz, żeby spotykać się z ludźmi i nieść im dobre słowo.

– Proboszcz nie mówił, ze napijemy się herbaty – podkreśla dziś ksiądz Bronisław – mówił, ze idziemy do ludzi. Mówił, że Jezus posyła nas jak posyłał swoich uczniów .

– Na rozmowach spędziliśmy cale przedpołudnie – opowiada ksiądz Bronek – a na koniec zostaliśmy poczęstowani mlekiem i pajdą świeżo upieczonego chleba.

Na stronie internetowej parafii Św.Franciszka w Izabelinie jeszcze dziś – ponad półwieku od śmierci księdza Aleksandra Fedorowicza – można o nim przeczytać:

Prosty, skromny, uśmiechnięty. Wpatrzony w Eucharystię i dostrzegający Pana Jezusa w każdym człowieku. Tu mieszkał, żył z ludźmi, których kochał. Swoją postawą pokazywał jak prawdziwie żyć duchem Ewangelii. Uczył jak dostrzegać Boga w zwykłej codzienności.

To przykład dla nas. Gotowy, nie trzeba daleko szukać. Iść i ludziom pokazywać Boga w codzienności.

Barbara Sułek-Kowalska

Źródło:
https://www.polskieradio.pl/37,RedakcjaKatolicka/226,Mysli-na-dobry-dzien