Site icon Przyjaciele Alego

Rozważanie na Środę Popielcową

Czytanie z Księgi Proroka Joela (Jl 2,12-18)

 Tak mówi Pan:

„Nawróćcie się do mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości, a lituje się na widok niedoli. Któż wie, czy się nie zastanowi, czy się nie zlituje i pozostawi po sobie błogosławieństwo plonów na ofiarę z pokarmów i ofiarę płynną dla Pana, Boga waszego. Dmijcie w róg na Syjonie, zarządźcie święty post, ogłoście zgromadzenie. Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci i ssących piersi; niech wyjdzie oblubieniec ze swojej komnaty, a oblubienica ze swego pokoju.

Między przedsionkiem a ołtarzem niechaj płaczą kapłani, słudzy Pana! Niech mówią: «Przepuść, Panie, ludowi Twojemu i nie daj dziedzictwa swego na pohańbienie, aby poganie nie zapanowali nad nami. Czemuż mówić mają między narodami: Gdzież jest ich Bóg?»” Pan zapalił się zazdrosną miłością ku swojej ziemi, i Zmiłował się nad swoim ludem.  Oto słowo Boże.

Temat: Wielkopostna przemiana serca.

  1. Istota wielkopostnej przemiany.

„Nawróćcie się do mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament. Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty!” – mówi do nas Bóg, przez proroka Joela w dzisiejszym pierwszym czytaniu podczas Mszy świętej. To określenie: „Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty!” dotyka samej istoty wielkopostnej przemiany. Szata stanowi bowiem tylko coś zewnętrznego – to, co widzą ludzie. Natomiast przemiana ludzi wierzących dotyczy tego co duchowe, dotyczy serca. Mówimy czasami, że są ludzie „wierzący, ale nie praktykujący”. Tego typu wierni czasami przychodzą do kościoła w Środę Popielcową, bo otrzymają popiół na głowę. W tym miejscu pewna dygresja – prawdziwe zdarzenia. W pewnej parafii w Środę Popielcową posypuję głowy popiołem. Ludzie stoją w szeregu. Podchodzę do jednego człowieka, a on wyciąga język. Mówię do niego: „Proszę pana to nie jest Komunia Święta” i posypałem mu głowę. Na to ów człowiek: „Proszę na język, abym przestał pić wódkę”. Chcąc nie chcąc posypałem mu język. Jeszcze częściej tzw. „wierzący, ale nie praktykujący” przychodzą w Wielką Sobotę poświęcić przysłowiowe jajka na Wielkanoc – zapewne, aby im nie zaszkodziło jedzenie. Ale znacznie gorszą kategorię stanowią „praktykujący, ale nie wierzący”. To właśnie tych ludzi, obłudnych faryzeuszów, gromił Jezus, nazywając ich pobielanymi z zewnątrz grobami, tymi, którzy dbają tylko o to, co widoczne dla ludzi, ale wewnątrz są pełni zgnilizny i wszelkiego brudu (por. Mt 23, 27; Łk 11, 39. 44). Oni to „rozdzierają swoje szaty”, posypują głowi popiołem. Jednak te zewnętrzne praktyki nie dotykają ich serca – ani nie wynikają z chęci przemiany serca, ani do tej przemiany nie prowadzą. Dlatego właśnie prorok Joel woła: „Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty!”

  1. Wędrówka ku sercu.

Wielki Post jest tak naprawdę najtrudniejszą pielgrzymką w naszym życiu, bo jest to pielgrzymka najpierw ku wnętrzu własnego serca, które trzeba rozedrzeć, otworzyć przez sobą samym i przed Bogiem. A patrząc we własne serce trzeba zobaczyć swój grzech. Początkujący na drodze duchowego nawrócenia mają zobaczyć ciężkie grzechy i lekkie – szczególnie te, które się często powtarzają.  Natomiast zaawansowani w życiu duchowym mają zobaczyć w swoim sercu korzenie grzechów głównych: pychę, egoizm, chciwość, nieczystość…

O ile początkujący na drodze nawrócenia mogą sami, za łaską Bożą, coś zrobić, aby zbliżyć się do Boga np.: wyspowiadać się, podjąć pokutę za grzechy, wielkopostne wyrzeczenia i umartwienia, a w ten sposób przygotować się do spotkania się z Bogiem. To bardziej zaawansowani na drodze życia duchowego sami już nic nie mogą, aby bardziej zbliżyć się do Boga. Oczywiście niech i oni podejmują postanowienia, pokutę za grzechy, wyrzeczenia, aby wyrazić miłość Bogu, jednak ich praca duchowa w żadnym stopniu nie przyczyni się do usunięcia z duszy korzeni grzechów głównych. Niech oni w Wielkim Poście otwierają swoje serca przed Bogiem i uznają swoją niemoc w dziele dalszej wewnętrznej przemiany ku zjednoczeniu z Bogiem. Powinni trwać na modlitwie, chodząc na Drogę Krzyżową i Gorzkie Żale, a szczególnie adorować Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Niech tęsknią za pełnym zjednoczeniem z Bogiem w Chrystusie, do którego jednak konieczne jest usunięcie korzeni grzechów głównych. Tylko sam Bóg w swojej nieprzymuszonej woli i mocy może ich dalej oczyścić i zjednoczyć ze sobą.

Bóg, aby dokonać pełnego dzieła oczyszczenia i zjednoczenia duszy ze sobą – tak pełnego zjednoczenia, jak to jest możliwe w życiu doczesnym, przychodzi do duszy zakryty „nocą”, która oczyszcza zmysły i sferę duchową, przychodzi w nocy zmysłów i w nocy ducha. Człowiek zaczyna wtedy doświadczać różnego rodzaju cierpień, bezradności, opuszczenia ze strony Boga – choć Bóg jest wtedy bardzo blisko, zjednoczony z duszą, ale zjednoczony pod zasłoną owej nocy. Ten stan oczyszczenia może sięgać aż do poczucia utraty wiary. Dusza wtedy woła, że Bóg ją opuścił, że jest okrutny, że nie ma Boga. Człowiek jednak w całym swoim życiu duchowym jest zjednoczony z Chrystusem. Nie może sam przeżyć czegokolwiek, czego nie przeżyłby Chrystus. A właściwie to sam Chrystus woła w nas podczas szczytu nocy duszy: „Boże Mój, Boże Mój, czemuś Mnie opuścił” (Mt 27, 46). Bo dusza zjednoczona z Bogiem pod osłoną nocy duchowej już nie żyje własnym życiem, ale żyje życiem Chrystusa. Mówi św. Paweł: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). Podczas nocy oczyszczeń dusza doświadcza w sobie życia Chrystusa cierpiącego, ukrzyżowanego.

  1. Miłosierdzie względem bliźnich.

Tylko człowiek, który przynajmniej rozpoczął swoją pielgrzymkę ku własnemu sercu, zarówno początkujący w tej pielgrzymce, jak i zaawansowany, może czynić miłosierdzie bliźnim. Wprawdzie początkujący na drodze nawrócenia będą wykonywać uczynki miłości i miłosierdzia najczęściej z niedoskonałą intencją – zabarwione własnym egoizmem, chęcią pokazania się ludziom, czy z innych niedoskonałych pobudek, ale jednak nie te uczynki wykonują. Bowiem Bóg będzie sądził ludzi przede wszystkim z uczynków miłości. Mówi Chrystus: „Byłem głodny a daliście Mi jeść. Byłem spragniony, a daliście Mi pić…” (por. Mt 25, 31-46). Nawet ci, którzy nie mogą pojednać się sakramentalnie z Bogiem – bo np. żyją w niesakramentalnych związkach małżeńskich, powinni czynić miłosierdzie. Uczynki te będą wołać za nimi o miłosierdzie Boże na sadzie ostatecznym.

W pełni owocni dla królestwa Bożego w uczynkach miłosierdzia i we wszystkich innych dziełach apostolskich są ci, których Bóg oczyszcza z korzeni grzechów głównych. Bowiem owoce dobrych uczynków, podobnie jak owoce udzielanych sakramentów świętych, zależą nie tylko od łaski Bożej, ale także od świętości tego, kto spełnia ów uczynek. Najbardziej owocni dla rozkrzewiania wiary i królestwa Bożego na ziemi są święci.

ks. dr Ludwik Nowakowski